środa, 21 grudnia 2011

Duch (U Źródła - fragment powieści)

Kilka razy w życiu Maciej zastanawiał się jak to będzie. Dosłownie parę razy i tylko przez kilka sekund. Jak większość ludzi starał się o tym nie myśleć. Przelicytował w rozmowie z Esą. Sprowokował ją. Sądził, jeśli zapędzi Źrodlankę do narożnika, ona podda się, a zaatakowała. Nie zauważył, kiedy i jak go zabiła, ale jakie to ma znaczenie. Przynajmniej poszło szybko i bezboleśnie. Uniósł się w górę, jakby ktoś podniósł go i wziął na ramiona. Początkowo sądził, że to Esa wynosi jego ciało ze schroniska, ale kiedy spojrzał w dół zorientował się, że wisi się w powietrzu w pozycji siedzącej. Rozglądał się po izbie, ale nie zauważył swojego ciała. Co się z nim stało? Wszystko mu jedno. To żywi przywiązują wagę do oprawy pogrzebowej. Tutaj nie liczył na pogrzeb. Zakopią go, utopią albo skremują i rozsypią, aby nie pozostał po nim ślad.
A więc zaczęło się życie po życiu. Istnieje, bo przecież nie opuściła go świadomość. Chyba, że to tylko chwilowe uczucie i niedługo wszystko zgaśnie. A jeśli nie, to jak będzie wyglądał jego nowy byt. Czy w tym świecie będzie taki, jaki byłby w jego wymiarze? A może jest zawsze tak samo niezależnie od wymiaru i trafiają tu wszyscy, Ludzie, Źródlanie.
Póki, co unosił się w izbie schroniska. Znalazł się pod samą kopułą i mógł z bliska przyjrzeć się kryształom przekazującym światło z zewnątrz. Umieszczone były gęsto jeden obok drugiego i miały około pół metra średnicy. Zbliżał się do nich sukcesywnie i w pewnym momencie zasłonił głowę łokciem. Przestraszył się, że uderzy w kopułę. Przeszedł miękko niczego nie czując, jakby twarde sklepienie schroniska było tylko wyświetlonym hologramem. Zreflektował się, że przecież nie żyje i będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Płynął w powietrzu jakieś kilkanaście metrów nad skupiskiem, otoczonym kamiennym murem i po raz pierwszy mógł przyjrzeć się budynkom oraz ich rozmieszczeniu. Było ich piętnaście, jednoizbowych, stojących w rzędach trzy na pięć w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie. Wszystkie identyczne, parterowe, okrągłe, nakryte kopułami. Te, w których nie mieszkały kobiety służyły za pomieszczenia gospodarcze. W dalszej odległości od nich stał jeszcze jeden budynek nieróżniący się od innych kształtem, ale o większej powierzchni i umiejscowiony najbliżej bramy wjazdowej do skupiska. Maciej skierował się w jego stronę. To znaczy nie on. Po prostu jakaś siła pchała go właśnie tam. Chciał wznieść się jeszcze wyżej, aby rzucić okiem na okolicę, lecz nie zdążył. Kiedy znalazł się nad wolnostojącym schroniskiem jakaś siła zaczęła ciągnąć go w dół, powoli i spokojnie. Wydawało mu się, że stanie na szczycie kopuły, ale po prostu przeszedł przez nią jak wcześniej podczas wychodzenia. Nim zorientował się był w środku. Rozejrzał się dookoła. Wnętrze nie różniło się od tego, z którego ulotnił się. Było może tylko trochę lepiej wyposażone. Tylko, po co przygnało go tutaj po śmierci. Spojrzenie na łóżko i już wiedział. Przed całkowitym odejściem z tego czy innego świata musiał jeszcze zobaczyć Wiktorię. Leżała zakuta w kombinezon. Oddychała równomiernie.
Czy przyszedł tu tylko po to, aby ją zobaczyć?
A może powinien ją uwolnić i zabrać stąd?
Oznaczałoby to, że zabiera ją spośród żywych.
Tak wyglądać ma uwolnienie?
To jedyna droga? 

wtorek, 6 grudnia 2011

Obszar Maltuunn leży na dalekim końcu terenu Vabbontemm, na terytorium Nataslorn. Głównym i największym skupiskiem Maltuunn jest Pethorm, inne ważne skupiska to na przykład Guhhtyynn, Bonnihodda, Hhorlogonn - najbardziej nowoczesnej ze wszystkich schronisk Maltuunn. Są schroniska: Schyłkowe i Wzrostu. Jest wreszcie Oddisbodd, położone nad olbrzymim jeziorem Toriinsondd. Jezioro przecinają dwa wyhodowane mosty: Krótki i Długi. A gdzie właściwie leży Maltuunn?
http://www.e-bookowo.pl/fantasy-i-science-fiction/u-zrodla.html

środa, 26 października 2011

Dokończenie

- Posen? – Kamienna twarz celnika rozluźniła się. Funkcjonariusz dla pewności jeszcze raz przeczytał nazwisko w paszporcie.


- Aron Posen – potwierdził spokojnie właściciel dokumentu.


- Witamy w Poznaniu panie Posen – celnik oddał dokument.


Aron ruszył przez terminal portu lotniczego ciągnąc za sobą walizkę na kółkach. Wiedział, że jego nazwisko będzie wzbudzało w tym mieście takie reakcje. Dziadek Mordechaj miał oryginalny pomysł, kiedy prawie siedemdziesiąt lat temu postawił nogę na amerykańskiej ziemi. Z jakichś powodów chciał zachować pamięć dla miasta swojej młodości. (...)

Dalszy ciąg opowiadania w strefie autora wydawnictwa e-bookoowo

środa, 5 października 2011

Świat Źródła - terytoria i tereny

Świat Źródła tworzą trzy kontynenty. Źródlanie nazywają je terytoriami. Największe z nich to Terytorium Nataslornn, podzielone na trzy tereny: Itansann, Dokjett, Mittonhav i Vabbontemm. Drugie Terytorium to Abbenlopp składające się z trzech terenów: Aglivako, Gokannuum oraz Uz, najbardziej prowincjonalne i zacofane. No i jest jeszcze terytorium Brohh, które nazywane jest po prostu Brohh, gdyż odmawia mu się nawet miana terytorium. Paskudne miejsce, w którym nikt z własnej woli nie chciałby żyć, niezaleznie od tego z jakiego świata pochodzi.
A gdzie właściwie leży Świat Źródła?

wtorek, 27 września 2011

Kim jest Arne Gustavsson? (fragment książki)

„Popijał napój kiedy stanął przed nim człowiek około siedemdziesiątki. Gęsta, siwa czupryna opadająca na czoło, małe okrągłe okularki zza, których spoglądały świdrujące oczy. Resztę twarzy porastała gęsta broda zaczynająca się od policzków i zakrywająca całą szyję. Jej ubarwienie przypominało Maciejowi układ kolorów na sierści borsuka. Człowiek mimo swojego wieku, nosił się młodzieżowo, ubrany w jeansy oraz obcisłą koszulkę w marynarskie pasy, uwydatniającą dobrze odżywiony brzuch. W ręku trzymał kubek z dymiącą kawą.
- Hej – przywitał się po szwedzku i zaraz przeszedł na angielski. – Nazywam się Gustavsson. Arne Gustavsson.
Maciej wstał i przestawił się zastanawiając się czy Szwed celowo nawiązał do agenta Jej Królewskiej Mości, czy też tak po prostu wyszło. Obaj usiedli.
- Więc masz wiadomość od Wiktorii? – Zagadnął Gustavsson.
- Ma poważne problemy – Maciej przesunął po stole kartki z korespondencją od Wiktorii łącznie ze słowami przetłumaczonymi z dziwnego języka oraz tymi podpowiedzianymi przez samą Wiktorię i dopisanym tłumaczeniem na angielski.
Gustavsson przesuwał kartki blisko okularów. Oczy w skupieniu chodziły od lewej do prawej. Maciej przyglądał mu się kiedy czytał. Zauważył, że na placu prawej ręki nosi srebr-ny sygnet. Skończył czytać, odłożył kartkę i pokiwał głową. Zaczął wypytywać Macieja w jaki sposób nadeszły wiadomości, kim jest ów jezuita i czy to on odczytał obcobrzmiące słowa. Usłyszawszy odpowiedź uważniej przyglądał się Maciejowi zza swoich szkiełek.
- Tylko ty odczytałeś pismo? – Pytał jakby nie dosłyszał.
- Tak.
- A słowa na odwrocie?
Maciej zawahał się jak to wytłumaczyć.
- Słowa pojawiły się w mojej wyobraźni podczas wizji. Zobaczyłem dziewczynę. To była Wiktoria. Chyba ona. Nigdy wcześniej jej nie widziałem.
- Bro – wyrwało mu się po szwedzku. – To dobry początek. – Powiedział takim tonem jakby Maciej zakomunikował mu, że spotkał Wiktorię w centrum handlowym.
- Wierzy mi pan?
- Nie byłoby cię tutaj gdybyś się nie nadawał. Podobnie jak Wiktoria.
- Więc jednak tu była – Maciej mało nie poderwał się z krzesła.
- Po hjortron i surströmminga. Martwi mnie, że tam utknęła. – Twarz Szweda była szczerze zasępiona a bystre oczy trochę przygasły.
- A czy pan będzie w stanie jej pomóc?
- Pomogę tobie, a ty pomożesz jej. Powtarzam nadajesz się do tego. Trafiłeś do mnie według jej wskazówek. Nie musisz tytułować mnie panem.
- Pan… ty chyba dużo wiesz na temat tamtego wymiaru.
- Ja jestem Gustavsson – wzruszył ramionami – można u mnie dostać surströmminga i wino z hjortron. To znaczy nie każdy może dostać. Ty możesz. Nie spodziewaj się jednak więcej z mojej strony. Moje zadanie polega na tym aby dostarczyć niezbędne produkty. Resztę musisz wykonać sam.
- Czy przed Wiktorią wiele osób przybywało po wino i puszki aby przejść do tamtego wymiaru?
- Wiktoria była pierwszą osobą która zgłosiła się do mnie. Co tak patrzysz?
- Od ilu lat zajmujesz się tym?
- Dokładnie od trzydziestu trzech.
- I nikt wcześniej nie zgłaszał się po produkty umożliwiające podróż do wymiaru? To musiało być frustrujące.
- Dlaczego? – Gustavsson nie rozumiał o co chodzi temu Polakowi. - Już mówiłem. Jestem Gustavsson – był trochę zniecierpliwiony, że musi tłumaczyć rzeczy dla siebie oczywiste. – Mój ród zajmuje się tym od pokoleń. Trudniliśmy się tym kiedy jeszcze nie przysługiwało nam nazwisko Gustavsson, a nawet kiedy nie było żadnych nazwisk. Nieważne czy ktoś po to przyjedzie czy nie. Jeżeli nikt nie przyjedzie wypijam hjortron i zjadam surströmmingi. Ostatnio rzeczywiście zrobił się tutaj spory ruch. Mam na myśli Wiktorię i ciebie.
- Od trzydziestu trzech lat co roku produkujesz wino z hjortron i załatwiasz surströmmingi niezależnie od tego czy akurat jest na nie sezon i dopiero teraz zgłosiła się po nie dziewczyna z Polski. No i ja. – Maciej nadal nie mógł się nadziwić.
- Czy powiedziałem, że co roku – Szwed postukał palcem w czoło.
- Mówiłeś, że od trzydziestu trzech lat.
- Przejąłem obowiązek od mojego ojca trzydzieści trzy lata temu, w siedemdziesiątym ósmym. To był mój pierwszy rok. Potem były kolejne, osiemdziesiąty dziewiąty, dwutysięczny i teraz.
- Więc nie co roku?
- Co jedenaście lat.
- Dlaczego w takim cyklu? – Maciej przypomniał sobie częstotliwość wymiany wiado-mości z Wiktorią.
- Nie mam pojęcia – Arne rozłożył ręce.
- Nigdy cię to nie nurtowało?
- Nie rozwiążemy wszystkich tajemnic świata – stwierdził dydaktycznie Szwed. – Robię swoje i staram się to wypełniać jak najlepiej. Istotnie w tym roku po raz pierwszy miałem okazję przekonać się o skuteczności moich produktów. Nie sądziłem, że dostąpię tego za-szczytu po raz drugi. Szkoda, że w takich okolicznościach.
- A twoi poprzednicy?
- Do ojca nikt się nie zgłosił.
- A wcześniej?
- Nie wiem. Takie informacje przekazują sobie jedynie bezpośrednio następujące po sobie pokolenia. Jeżeli wydarzyło się to dziadkowi i powiedział o tym ojcu, ten pozostawił to wobec mnie w tajemnicy. No to jak będzie? – Arne zaczął się trochę niecierpliwić. – Odbierasz towar czy rezygnujesz?”

cała książka dostępna na stronach wydawnictwa e-bookowo

czwartek, 15 września 2011

Czyje szczątki odkopano w Poznaniu - fragment książki

"Rafał podparł ręką podbródek.
– Pamiętam, że kiedyś Wiktoria opowiadała mi o wykopaliskach na placu Ko-legiackim. Sama nie brała w nich udziału. To były lata dziewięćdziesiąte. Jeszcze nie studiowała, ale bardzo interesowała się tymi odkryciami. Śledziła analizy i artykuły, przeglądała znaleziska. Na placu stał kiedyś kościół Świętej Marii Magdaleny. Zbudowano go po lokacji miasta. W podziemiach kościoła chowano przedstawicieli szlacheckich rodów, władz kościelnych, bogatych mieszczan, urzędników miejskich. Podczas prac archeologicznych odkopano groby kilku pokoleń poznańskiej elity z piętnastego i szesnastego wieku. Wszystkie znalezio-ne szczątki dokładnie przebadano między innymi pod kątem ogólnego stanu zdrowia ówczesnych Poznaniaków. Poszperałem trochę w Bibliotece Uniwersy-teckiej i natknąłem się na artykuły opisujące wyniki badań, w tym stan pozosta-łości szkieletów. Wspominano w nich krótko, że u jednego z mężczyzn kształt zachowanych kości różnił się od innych, co mogło być wynikiem nieprawidłowo-ści genetycznych. O co dokładnie chodziło, nie wyjaśniono. Wzmiankowano je-dynie o masywnych kościach ud i ramion. Niewielkich naroślach na szczęce i czole. Jednocześnie zmiany nie miały wpływu na funkcjonowanie tego człowie-ka i nie były przyczyną śmierci.
– Mężczyzna musiał należeć do ówczesnej poznańskiej elity, skoro tam zostałpochowany. Czy udało się ustalić jego tożsamość? – zapytał Maciej.
– Nie. – Rafał zaprzeczył ruchem głowy. – Przynajmniej nie wspominają o tym oficjalne raporty z wykopalisk. A gdyby przyjąć, że defekty układu kostne-go nie były żadnymi defektami, ale naturalną budową kogoś, kto przybył z tam-tego wymiaru?"


U ŹRÓDŁA
wydawnictwo e-bookowo

Popieram czytanie

Popieram czytanie. A wy?
http://czytambolubieto.pl/

piątek, 2 września 2011

SHVOONG

Odejdę na chwilę od głównego tematu bloga, aby polelić stronę http://pl.shvoong.com/
Każdy może na niej (po zarejestrowaniu się) napisać streszczenie i recenzję dowolnej książki. Podobno nawet za to płacą, ale jeszcze nie sprawdziłem. Możecie również przeczytać i ocenić moją recenzję szwedzkiego kryminału politycznego "Między tęsknotą lata a chłodem zimy".

środa, 17 sierpnia 2011

mury, bramy, kiszony śledź i moroszka?

Co może łączyć średniowieczne mury obronne Poznania ze szwedzkim, kiszonym śledziem i maliną morszką, rosnącą w północnej Skandynawii? Aby to zrozumieć trzeba dojść do źródła tej tajemnicy.

wtorek, 9 sierpnia 2011

U ŹRÓDŁA - w dużym skrócie

Pewnego dnia zwyczajny trzydziestolatek z Poznania - Maciej - przeczytał książkę. Była to taka sobie historyjka fantasy. Problem w tym, że nie potrafił o niej zapomnieć, a właściwie o jednej z bohaterek, która nie powróciła z podróży do innego wymiaru i pozostała tam na zawsze. Łapał się na tym, że postać literacką odbiera jak żywą osobę, która woła do niego o pomoc z innego wymiaru. Konsekwencją tej nagłej obsesja było pakowanie się w niepotrzebne kłopoty. Maciej doszedł już do wniosku, że ogarnęło go szaleństwo.
Wtedy spotkał człowieka twierdzącego, że bohaterka powieści naprawdę istnieje i przebywa w innym wymiarze. Jak się tam znalazła? Jak można tam trafić i wydostać dziewczynę? Są pewne wskazówki, ludzie, przedmioty i zjawiska. Trzeba je tylko odnaleźć, zebrać razem i umiejętnie z nich skorzystać.
To jednak dopiero początek zadania. Inny świat i jego mieszkańcy staną się prawdziwym wyzwaniem. Przekonacie się również jaką siłę mogą mieć wspomnienia.


Ebook do nabycia na stronie wydawnictwa e-bookowo http://www.e-bookowo.pl/proza/u-zrodla.html

czwartek, 4 sierpnia 2011

U ŻRÓDŁA - pora na nową powieść

Zostawmy na razie bohaterów "Dwunastej warstwy". Poraz na nową powieść. Wydało ją wydawnictwo e-bookowo, a tytuł brzmi "U ŹRODŁA". To jak zwykle fantastyka i jak zwykle dzieje się częściowo w Poznaniu. Niedługo napiszę trochę więcej, a jeśli jesteście ciekawi zapraszam do e-bookowa.

czwartek, 28 lipca 2011

Wkrótce coś nowego

Myślę, że o "Dwunastej wartwie" napisałem już wystarczająco dużo, aby zachęcić do wczytania się w tekst.
Wkrótce pojawi się nowa powieść. Jak zwykle zapoznam was z nią i może wtajemniczę trochę w szczegóły... ale tylko trochę.

piątek, 27 maja 2011

Seks Doskonałych

Doskonali bardzo strzegą swojej prywatności. Ludzie niewiele o nich wiedzą, a zadawanie dociekliwych pytań może skończyć się źle. Bohaterów powieści intryguje seksualność doskonałych. Podczas rozmowy rozważają różne warianty.

(...)

"- Czy są tak Doskonali, że nie muszą tego robić? - zastanawiała się Florencja.
- Więc jak się rozmnażają? Przez podział? - prowokował Falun.
Zaśmiała się.
- Kto wie? Nie mamy wiedzy o ich cechach biologicznych. Podczas sporadycznych przekazów widzimy zamglone, pomarańczowe fantomy, przemawiające do nas przetworzonym unijęzykiem. Równie dobrze mogą wcale nie rozmnażać się, stanowiąc stałą, zamkniętą populację...
- Starzejącą się - wpadł jej w słowo Falun.
- Twierdzą, że dzięki ich medycynie bardzo długo są młodzi i sprawni. Równie dobrze mogą się nieustannie regenerować.
Doskonali mówili, że dożywają nawet pięciuset lat. Po śmierci rozpadają się na pojedyncze atomy, które płyną przez Wszechświat. Ich cząstki nie obumierają, zachowując świadomość, osiągają błogostan i ukojenie, pewnego rodzaju nieśmiertelność. Raj Doskonałych.
Doskonali orzekli, że wszystkie wcześniejsze wyobrażenia religijne i wierzenia były jedynie instynktownym, podświadomym wyobrażeniem Doskonałych istot, które nareszcie nawiedziły ludzkość, rozpoczynając nową erę bez kultów i związków religijnych. W sprawach seksu nie wskazywali preferowanych zachowań, pilnując jedynie utrzymania stałej populacji na Ziemi. Należało uzyskać pozwolenie na zajście w ciążę, przy czym niedopuszczalne było potomstwo pomiędzy kastami. Aby zachować równowagę między grupami wiekowymi i zdrowotnymi, wprowadzono wobec osób starszych i ciężko chorych tak zwany system Przeniesienia w Stan Spoczynku. Przenoszono ich z Ziemi do jednej z baz kosmicznych, aby tam otoczyć należytą opieką i kontynuować proces Doskonalenia.
- Załóżmy, że oni jednak to robią - kontynuowała Florencja. - Jak myślisz, czy to wygląda podobnie, jak u nas?
- Hm, chcesz powiedzieć, że na przykład pani Doskonała dosiada pana Doskonałego?
- Może jest odwrotnie?
- Odwrotnie?
- No, pani Doskonała ma przyrodzenie i wchodzi w cipkę pana Doskonałego - zaśmiała się Florencja.
- A pan Doskonały zachodzi w ciążę niczym konik morski?
Oboje tarzali się ze śmiechu, mimo że za takie żarty groził co najmniej tydzień w Ośrodku Zadośćuczynienia."

Ta z pozoru niewinna rozmowa rzeczywiście mogła mieć dla nich przykre konsekwencje. Poza tym, jak okazę się w dalszej części powieści, seks ludzi jest o wiele bardziej ekscytujący, jeśli tylko postarają się o to.

Najwyższy Urząd

Najważniejszy Urząd Nowego Londynu jako jedyny nie miał przypisanego adresu. Nie było takiej potrzeby. Pięćdziesięciopiętrowy budynek górował nad miastem, widoczny już z rogatek dwumilionowej metropolii. Wybudowany w kształcie rozciągniętej w górę piramidy podkreślał wagę hierarchii form ewolucyjnych i wynikających z nich sprawowanych funkcji. Nie miała to być jedynie alegoria Najwyższego Urzędu, ale całego społeczeństwa Ery Doskonałości. Oczywistym było, że na samym czubku piramidy znajdował się gabinet Pierwszego Mieszkańca i tylko jego. Niżej pracowali Zastępcy PM w liczbie czterech. Dalej Dyrektorzy Kierunków Tematycznych, ich zastępcy, czyli Kierownicy Kierunków Wycinkowych. Potem Kierownicy Odcinków. Wreszcie pracownicy wykonujący zadania fragmentaryczne i składowe. Nie ulegało niczyjej wątpliwości, że Pierwszym Mieszkańcem w jednym z najważniejszych miast Ziemi, stolicy Strefy Kontynentalnej, może być tylko NiemalDoskonały. Jego zastępcy również muszą być NiemalDoskonali. W przypadku Dyrektorów Kierunków Tematycznych nie było takich wymogów. W Nowym Londynie jednak każdy z Dyrektorów KT był NiemalDoskonałym. Kierunki Wycinkowe oraz Odcinki były domeną WPołowieDoskonałych. Dopiero na najniższym szczeblu dopuszczani byli ci z Reszty Populacji, ale i oni grupowani byli w kilkuosobowe brygady, którymi zarządzali WPołowieDoskonali brygadziści. Nawet brygadami sprzątaczek kierowały WPołowieDoskonałe brygadzistki. Oczywiście one same nie zajmowały się sprzątaniem.

czwartek, 26 maja 2011

Szczudło

Mimo, że nigdy go nie widział, o Ametyście wie trochę stary Limerick. Swoją wiedzę przekazuje wnukowi, z racji postury nazywanemu Szczudło. Są to szczątkowe wiadomości, strzępy tekstów ocalałych z dawnego świata, nie oddają prawdziwej natury Ametystu. Obaj zastanawiają się czy Ametyst jeszcze istnieje. Szczudło obiecuje Limerickowi, że będzie pamiętał o tajemniczym Kamieniu.
A kim właściwie jest Szczudło?
Poznajemy go na samym początku, w pierwszym dniu jego życia, w pierwszym roku Ery Doskonałości (E. D. 1). Następnie pojawia się w wieku 7 lat, kiedy przed komisją szkolną musi wyrecytować tekst najważniejszy z najważniejszych. Wreszcie dorosły Szczudło wkracza do akcji pod koniec powieści, ale za to wejście ma mocne.

Florencja

W panującym systemie również źle czuje się Florencja Conti.
Podskórnie nie ufa Doskonałym oraz ich poplecznikom i to jeszcze na długo zanim brutalnie wkroczą oni w jej życie.
Florencja odkrywa światy w innym wymiarze. Fotografie dawnego świata i
dawnego Poznania, których nie sposób znaleźć w przetrzebionych archiwach Ery Doskonałości.
Czarno-białe fotografie Poznania lat dwudziestych i trzydziestych dwudziestego wieku, wykonane przez Fotografika, który nie robił zwyczajnych zdjęć.
Cyfrowe zdjęcia Poznania z początku dwudziestego pierwszego wieku, które nie są tak urzekające jak te stare, ale jest ich więcej, co okazuje się przydatne.
W fotograficznym świecie uwiecznione postacie mają własne życie oraz określone role i zadania. Stają się najbliższymi przyjaciółmi Florencji, a ona dla nich również kimś niezwykle ważnym.
Dziewczyna dowiaduje się, że od ósmego roku życia, posiada coś znacznie bardziej niewiarygodnego od świata zdjęć, obdarzonego niezwykłą mocą. Niepozorny, mały kamień, zawieszony na jej szyi – Ametyst.
Florencja potrafi nawiązać więź z Ametystem, stać się łącznikiem między nim a światami. Nie zna jednak największej tajemnicy jaką kryje Ametyst.

Falun

Falun Mortensen jest jednym z nielicznych, którzy nie mają zamiaru okazywać Doskonałym dozgonnej wdzięczności. Dlatego należy do Stowarzyszenia na rzecz Zachowania Odrębności Natury Ludzkiej, którego działalność ledwie tolerowana jest przez Doskonałych. Faluna drażni zbyt miękka postawa władz jego organizacji.
W Bibliotece Głównej Nowego Londynu odkrywa archiwalne mapy z bardzo odległych czasów, z których dowiaduje się w szczegółach jak wyglądało miasto, w miejsce, którego wybudowano Nowy Londyn. Takiej wiedzy w Erze Doskonałości nie posiada nikt. Taka wiedza jest zakazana (podobnie jak na przykład sporty zespołowe, literatura fantastyczna). Falun postanawia wykorzystać materiały, zdając sobie sprawę z ryzyka. Ale czy przewidział wszystkie możliwe dla siebie konsekwencje? Czy dokładnie przeanalizował całe swoje dotychczasowe życie?
Niecały rok po tym zdarzeniu, ku swojemu zaniepokojeniu zaczyna otrzymywać anonimowe kartki z dziwnymi zdaniami, z których wynika, że ich autor nie lubi Doskonałych jeszcze bardziej. Za poglądy głoszone przez tajemniczego autora, w świecie Doskonałych grożą najgorsze konsekwencje. Wkrótce Falun. Spotyka kobietę, która twierdzi, że zna prawdziwą genezę powstania Ery Doskonałości i zamierza ją rozpowszechnić. Prosi Faluna aby pomógł jej w tym.

poniedziałek, 23 maja 2011

Świat za 160 lat

Świat za 160 lat, w 30 roku Ery Doskonałości.
Poznań, którego już nie ma, bowiem w tym miejscu, na jego gruzach, wybudowano Nowy Londyn.
Świat, który znamy, zwany dawnym światem, został niemal całkowicie wymazany ze zbiorowej świadomości. Pozostawiono szczątkowe fakty, wyłącznie negatywne.
Ziemią rządzą Doskonali, daleko wyewoluowane istoty, z odległych części Wszechświata, które uratowały ludzkość przed kosmiczną katastrofą.
Wdzięczni ludzie żyją zgodnie ze wskazówkami Doskonałych, którzy kierują życiem Ziemian ze swojej bazy na Słońcu.
Doskonali podzielili ludzi na trzy grupy - NiemalDoskonałych, którzy bezpośrednio odbierają przekazy, polecenia i wskazówki w jakim kierunku ma podążać ludzkość; WpołowieDoskonałych, stanowiących bezpośrednie zaplecze NiemalDoskonałych, coś w rodzaju aparatu wykonawczego, służb administracyjno-porządkowych. Pozostali to po prostu Reszta Populacji. Wszyscy bez względu na przynależność do grupy, mają obowiązek nieustannego dążenia do Doskonałości.

środa, 18 maja 2011

Dwunasta warstwa (Poznań - Nowy Londyn)

Akcja "Dwunastej wartswy" dzieje się w dalekiej przyszłości, w Nowym Londynie, wielkim mieście, światowej metropolii, stolicy Piątej Strefy Kontynentalnej, zbudowanej na miejscu dzisiejszego Poznania.
Nasi bohaterowie wyruszają również w wędrówkę po starym Poznaniu, którego ludzie już nie pamiętają, a nawet nie wiedzą o jego istnieniu. Nie jest to jednak podróż w czasie. Przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu tego terminu. To raczej fragment czasu przychodzi do nas. Ten czas jest częścią miasta, a miasto częścią czasu. To zawsze jest to samo miasto, ten sam Poznań, mimo, że żyją w nim inni mieszkańcy, którzy nadali mu inną nazwę. Dlatego Nowy Londyn w głębi swojej miejskiej duszy nie przestaje być Poznaniem.
Dlaczego Poznań?
Jeżeli myślicie, że Poznań to stateczne i uporządkowane miasto bez tajemnic i fantazji, to macie rację i jednocześnie mylicie się. Każde miasto posiada swoją tajemnicę. Aby ją odkryć wystarczy dobrze przypatrzeć się miejscom i symbolom, które tak nam spowszedniały, że nie zwracamy na nie uwagi. Warto też wgłębić się w stare fotografie. One wiele wam powiedzą.

Czy e-book to książka

Wielu z was z pewnością powie, że e-book to nie książka. Nie szeleści, nie pachnie papierem, nie można jej wziąć do torby, do tramwaju, psuje wzrok. Słyszałem mnóstwo takich opinii. Założę się, że podobnie mówiono kiedy wynaleziono druk. E-booki nie zajmą miejsca papierowych książek, ale staną się jeszcze jedną formą dostępną dla czytelników. Poczekajcie jeszcze kilka lat aż pojawią się czytniki, odpowiednio tanie, wygodne i poręczne. Może nawet będą przypominały książkę, może nawet będą pachniały i szeleściły jak książka, a zmieszczą w sobie całą biblioteczkę. E-book to tylko jeszcze jedna forma. Najważniesza jest zawartość.

poniedziałek, 16 maja 2011

O moich książkach

Moje książki są różne ale jedno je łączy. Opisując zjawiska tajemnicze, mistyczne, niesamowite lub po prostu dziwne nie odwołuję się do świata baśni, czarownic, wróżek, elfów, nieznanych krain. Umiejscawiam akcję w banalnej rzeczywistości, w miejskim otoczeniu z jego dobrymi i gorszymi stronami. W tej przyziemnej codzienności kryją się prawdziwe tajemnice i nie trzeba wiele aby je odkryć. Tak jest w "Tomkowych historiach" gdzie pięcioletni chłopiec spostrzega, że może nawiązywać kontakt z codziennymi zjawiskami i obiektami i wiele się od nich dowiedzieć. W drugiej książce "Wymyślony" główni bohaterowie odkrywają zaskakujące możliwości swoich umysłów, a wszystko w scenerii patologicznie skomercjalizowanego państwa. Powieść "Dwunasta warstwa" może pod tym względem wydawać się trochę inna, ale tylko pozornie. Podobnie jak "U ŹRÓDŁA".

POCZĄTEK

Witam wszystkich
To jest blog początkującego autora, który już jednak trochę wydał. Dokładnie trzy książki, wszystkie jako e-booki. Nie jest łatwo przebić się na rynek wydawniczy. Wie o tym każdy, kto próbował. Na szczęście znalazłem przychylne wydawnictwo internetowe
Goneta.net, które nie boi się promować nieznane (jeszcze) nazwiska. Dla Gonety napisałem trzy książki. Pierwsza, niewielka, dla dzieci, dwie następne z gatunku szeroko pojętej fantastyki zdecydowanie dla dorosłych. W tym blogu opowiem trochę o moich książkach. Nie będę oczywiście zdradzał szczegółów. To ma być raczej zachęta do sięgnięcia po nie.