środa, 13 listopada 2013

Enigma

Fragment powieści "Dwunasta warstwa".

(…)
Nie mając większego wyboru, Florencja opuściła hol przez duże, szklane, rozsuwane automatycznie drzwi. Gotowa była przysiąc, że nie było ich, kiedy wchodziła. Znalazła się przed Zamkiem i rzeczywiście, otaczający go świat wyglądał inaczej. Przede wszystkim miał kolory. Zdała sobie sprawę dopiero teraz, że tak było również w środku, na wystawie, ale szarość wystroju nieco przytłumiła kolorystykę i nie rzucała się ona tak w oczy. Na dworze, w słońcu, co prawda zachodzącym, ale wciąż przyświecającym silnymi promieniami, wszystko nabrało swoich barw. Inne były pojazdy kołowe, tramwaje, nawet przechodnie ubrani bardziej kolorowo. Mimo to rozpoznała ulicę Święty Marcin. Od strony Uniwersytetu zauważyła wychodzące ponad korony drzew dwa wielkie krzyże. Pomnik Poznańskiego Czerwca, o którym słyszała. Woźnica mówił jej, aby skierowała się w drugą stronę, po której stoi monument o podstawie trójkąta. Odwróciła się w drugą stronę i dopiero teraz zauważyła go, a przecież stał na chodniku tuż przed Zamkiem. Rzeczywiście stanowił bryłę o podstawie trójkąta o ścianach wysokich może na trzy metry i szerokich na ponad metr. Każda z nich usłana była równymi rzędami wytłoczonych cyfr, ułożonych w sposób zupełnie przypadkowy, losowy. Naliczyła dwanaście cyfr w poziomych rzędach i dwadzieścia jeden w pionowych. Dokładnie pośrodku każdej ze ścian, wśród cyfr widniało jedno imię i nazwisko, wytłoczone dużymi literami. HENRYK ZYGALSKI. MARIAN RAJEWSKI. JERZY RÓŻYCKI. Obeszła pomnik dookoła i zatrzymała się na dłużej przy boku „Henryka Zygalskiego”. Wpatrywała się w cyfry jak zaczarowana i zauważyła, że kilka z sprawiało wrażenie, jakby podświetlono je słabym światłem. Wyraźnie wyróżniały się na tle innych. Znajdowały się w jednym szeregu, jedna przy drugiej, nad samym nazwiskiem. Naliczyła ich osiem 1, 5, 0, 7, 1, 9, 0, 8. Po chwili ich blask przygasł i nie odróżniały się już od pozostałych. Odczekała chwilę na wszelki wypadek, gdyby jeszcze coś się wydarzyło. Nie doczekawszy się nowych żadnych zjawisk, ruszyła dalej.
(…)
Rowerzysta bardzo chętnie objaśnił konstrukcję swojego pojazdu i technikę jazdy. Następnie zaproponował, aby Cardiff usiadł na bagażniku i śmignęli pod Zamek, gdzie Stary Marych zaprezentował ciekawą niespodziankę. Okazało się, że pomnik-monolit o podstawie trójkąta, w świecie cyfrowej fotografii nabył funkcji wyszukiwarki, mogącej sięgać po dowolne hasło do każdych czasów. Nazwiska na bokach figury przypominały o trzech matematykach, absolwentach Uniwersytetu Poznańskiego, którzy podczas wojny złamali kod maszyny szyfrującej, używanej przez okupanta.
− To miało ogromne znaczenie dla wygrania wojny. – Cardiff wypowiedział te słowa z taką dumą, jakby to on tego dokonał.
− A skąd ty to wszystko wiesz? – Florencja nigdy wcześniej nie słyszała o szyfrantach.
− Jak to skąd? Stary Marych mi powiedział. Przecież obiecałem zapytać go o to. Ten facet jest kopalnią wiedzy. – Cardiff nie był pewien, czy pomnik można nazywać „facetem”, ale doszedł do przekonania, że Marych z pewnością nie miałby nie przeciwko temu. – Często korzysta z przeglądarki i pokazał mi, jak się ją uruchamia. Wystarczyło dotknąć ośmiu cyfr znajdujących się nad nazwiskiem HENRYK ZYGALSKI.
− Jeden, pięć, zero, siedem, jeden, dziewięć, zero, osiem. – Florencja przypomniała sobie wyświetlające się numery, kiedy po raz pierwszy zobaczyła pomnik. Wyjaśniła Cardiffowi, skąd o tym wie.
− Ten zapis trzeba odczytywać w innej sekwencji – oznajmił Cardiff. – Piętnaście, zero siedem, tysiąc dziewięćset osiem, czyli piętnasty lipca, tysiąc dziewięćset ósmego roku dawnego świata. Dzień urodzin Henryka Zygalskiego. Aby wyłączyć wyszukiwarkę, trzeba dotknąć osiem cyfr pod nazwiskiem. 3, 0, 0, 1, 9, 7, 8. Trzydziesty stycznia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego roku, dawnego świata. Data śmierci Zegalskiego.
− Dlaczego właśnie na jego części działa wyszukiwarka? – zastanawiała się Florencja.
− Nie mam pojęcia. – Cardiff rozłożył ręce. – Może dlatego, że był rodowitym poznaniakiem.

(…)