sobota, 20 września 2014

Fragmenty podsłuchane - KEMEN

– Powiedzmy, że jestem przedstawicielem parasola ochronnego, który roztoczył nad państwa ośrodkiem patronat bezpieczeństwa – wyrecytował zadowolony Corcoran, chociaż równie dobrze mógłby wypowiedzieć się w jednym z dawno wymarłych języków i Jonasz zrozumiałby mniej więcej tyle samo.
– To znaczy, kogo pan konkretnie reprezentuje? – zapytał, ignorując piorunujące spojrzenie Debreu, która szybko zaproponowała, aby wszyscy usiedli i zagaiła wstęp.
Nie rozpoczęła od najnowszego odkrycia w CERN, ale cofnęła się kilka lat wstecz, kiedy satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej odkrył nieznane i bardzo intensywne promieniowanie silnie skoncentrowanej energii. Miejsce zjawiska znajdowało się w Polsce, a dokładnie mówiąc, w Poznaniu.
– Dopiero teraz o tym mówicie?! – Nie wytrzymał Jonasz.
– Jonas – Bachmann uniósł nieznacznie dłoń. Od zawsze tylko w ten sposób potrafił wymówić jego imię. Z resztą nie tylko on. Debreu opuszczała nawet „s”.
– Sami nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia – szefowa zerknęła na Corcorana, który uprzejmie poruszył głową.
– Cóż – złożył dłonie w namiocik. – Chyba pora, żebym udzielił wyjaśnień – przeszył wzrokiem Laurę, Saburo i zatrzymał się na Jonaszu. – Jestem poniekąd sprawcą całego zamieszania. Obserwacje dokonane przez satelitę były jeszcze kilka razy powtarzane. Za każdym razem wynik był taki sam. Emisja niezidentyfikowanej energii, skupionej w jednym miejscu, ale o niemożliwym do zlokalizowania źródle.

(…)

– To było podczas sympozjum w Poznaniu – wyjaśniła Debreu Jonaszowi.
Nic nie odpowiedział. Z założonymi rękoma patrzył na nią z wyrzutem. Poznańskie seminarium było wielkim wydarzeniem w polskim świecie naukowym, a dla Jonasza okazało się szczególnie korzystne. Wtedy poznał Julie i Paula, bo tak kazali się do siebie zwracać. Od tego czasu zaczęła się jego przygoda z CERN i poszukiwanie cząstek szybszych od światła. Specjalnie dla niego wygospodarowali pomieszczenia, o których nikt nie miał pojęcia.
– Zapewne interesuje cię, w której części miasta występuje zjawisko? – odezwał się Bachmann.– Umieram z ciekawości.
Bachmann udzielił szczegółowej odpowiedzi. Jonasz próbował odgrzebać w pamięci, kiedy był tam po raz ostatni. Aż wstyd przyznać, że chyba we wczesnej młodości. To były totalnej peryferie, a obecnie mieszkał na drugim końcu miasta. – Nie potrafiliśmy zidentyfikować, z czym mamy do czynienia – ciągnął Bachmann. – Nie pomogły satelity, ani wizja lokalna na miejscu. W CERN udało się jedynie ustalić model rozchodzenia się nieznanych fal. Nadal nie potrafiliśmy określić ich źródła. Wygląda to tak, jakby… – zawiesił głos.
– Jakby pojawiały się znikąd i znikały nie wiadomo gdzie – wyręczyła go Debreu.

(…)

– Zdaję sobie sprawę, że to, czego od państwa oczekuję, jest szczególnie trudne dla naukowców, zwłaszcza tej rangi – zawiesił głos. – Dokonaliście epokowego odkrycia, za które Nobel należy się jak psu zupa. Tymczasem przyszedłem prosić, abyście zachowali to odkrycie w tajemnicy, do czasu, aż nie zbadamy, co takiego dzieje się w Poznaniu. Z drugiej strony musicie przyznać, że proponuję udział projekcie, którego pozazdrościliby najwięksi naukowcy świata. Gdyby Hawkins wiedział, co kombinujemy, z zazdrości zerwałby się z wózka.
Ryzykowny żart nie wzbudził salwy śmiechu. Jonasz odwrócił głowę w kierunku asystentów. Oczekiwali na jego reakcję. Na ich twarzach malowało się osłupienie i konsternacja. Czuł się wobec nich nie w porządku, chociaż został tak samo wrobiony jak oni. Milczących przełożonych chyba gryzły wyrzuty sumienia, gdyż zarówno Debreu jak i Bachmann unikali wzroku Jonasza. Paul gapił się w stół, a Julie zerkała ukradkiem w stronę Corcorana, który z kolei wlepił oczy w Jonasza. Spojrzenie Irlandczyka nie było komfortowe.
W zasadzie nie było w nim nic złego, ale wprawiało obserwowanego w rodzaj nieokreślonego niepokoju. Cholera, westchnął w myślach Jonasz, ten facet naprawdę jest ze służb specjalnych.
– Jest pan tutaj po to, żeby złożyć konkretną propozycję – Jonasz przejechał kciukiem po podbródku. – A co będzie jeśli z niej nie skorzystamy?