sobota, 15 listopada 2014

Meteoryt


– Dlaczego właśnie Poznań? Dlaczego tutaj Przesmyk połączył dwa światy?
Fea nie rozwiązała problemu.
– Równie dobrze mogłabym zapytać, dlaczego po naszej stronie było to akurat takie, a nie inne miejsce. Być może w tych dwóch lokalizacjach, w naszych wszechświatach, w określonym czasie, nastąpiło silne skumulowanie energii.
– Dlaczego akurat w tych dwóch? – nie ustępował.
– Na coś musiało paść. To jak w loterii.
– I nie macie żadnej hipotezy?
– W zasadzie jest jedna – Fea zrobiła niewinną minę. –
Tyle, że o bardzo niepewnej podstawie.
– Słucham – zabębnił palcami po stole.
– Około sześciu tysięcy lat temu na teren dzisiejszego Poznania spadł meteoryt.
– Dokładnie jego fragmenty, po tym jak rozpadł się w atmosferze
– Jonasz był poirytowany, że Fea mówi trochę jak do studenta.
– Meteoryty niosą ze sobą potężną energię, która może długo oddziaływać…
– Na litość boską Fea! – Złapał się za głowę. – Wiesz, ile większych i potężniejszych meteorytów spadło na Ziemię?
Jeden z nich prawdopodobnie spowodował wyginięcie dinozaurów. Dlaczego akurat meteoryt z Moraska miałby stworzyć warunku dla powstania Przesmyku?
– Ponieważ mnie więcej w tym samym czasie – odparła Fea zrównoważonym tonem – Tajemniczy meteoryt uderzył także w moim świecie. Mniej więcej w miejsce dzisiejszej Twierdzy. Z tą różnicą, że pod drugiej stronie dwóch górskich pasm. Wiem, że to niezbyt przekonujące, ale nie mamy niczego innego, czego można by się uchwycić.
– Czyli, że meteoryty sprzed sześciu tysięcy lat spowodowały powstanie Przesmyku? – Jonasz zaczynał poważniej traktować wątek „moraski”. – Chcesz powiedzieć, że za bardzo przyciągnęły do siebie nasze światy?
– Mało prawdopodobne, aby sam meteoryt, nie należący do największych, spowodował taką sekwencję zdarzeń. Prawdopodobnie nasze światy już wtedy bardzo się do siebie zbliżyły, a meteoryt był przysłowiowym kamieniem, który poruszył lawinę, zakończoną kolizją światów i powstaniem Przesmyku.
– Ciekawe, który z meteorytów był owym kamieniem – w głosie Jonasza nie było cienia ironii.
Fea nabrała głębszego oddechu.
– Niewykluczone, że był to ten sam meteoryt, który przeleciał przez oba światy – błysnęła zielenią tęczówek.
– Skąd takie podejrzenia?
– Dokładnie zbadaliśmy skład i wiek szczątek meteorytów z obu światów. Identyczne.
Chciał zapytać, jak weszli w posiadanie skał kosmicznych z Moraska, ale zrezygnował. Wykopanie własnych kawałków skał w leśnym, mało uczęszczanym terenie z pewnością nie stanowiło żadnego problemu dla cywilizacji, która opracowała domowy zestaw do błyskawicznej naprawy odciętego kciuka.
– I co dalej? Skąd nadleciał meteoryt? – Coraz bardziej go to fascynowało.

KEMEN, e-bookowo