Od dawna uważam, że autorzy powieści fantastycznych niebezpiecznie „prorokują” przyszłość w swoich tekstach. A może po prostu nie tyle przewidują, co opisują rzeczywistość (tak mawiała Ursula le Guen).
Obecnie patrząc na destruktywną politykę prezydenta Poznania, słuchając
jego absurdalnych i aroganckich wypowiedzi, od razu staje mi przed oczyma Assen
van Buren – Pierwszy Mieszkaniec Nowego Londynu z powieści „Dwunasta warstwa”.
A przecież postać van Burena stworzyłem na kilka lat zanim tak zwany „Dżej Dżej”
objął władzę w Poznaniu.
Z resztą nie tylko on zaczyna przypominać van Burena. Głośno ostatnio o
prezydencie Wrocławia, a pewnie w nie jednym jeszcze mieście, czy gminie można
znaleźć analogię. Nie mówiąc o szczeblu centralnym.
„Dwunasta warstwa” – fragment
(…)
„Najwyższe piętro Najwyższego Urzędu zajmował PM, jego sekretarka, asystentka
oraz pięciu ochroniarzy. Wszyscy NiemalDoskonali. Pierwszemu Mieszkańcowi
przysługiwało w pełni NiemalDoskonałe zaplecze. Przechodząc przez sekretariat,
Van Buren rzucił swojej pracownicy mrukliwe dzień dobry i zapytał, ile
propozycji przyszło w ramach konsultacji.
− Trzy, NiemalDoskonały Pierwszy Mieszkańcu – odpowiedziała karnie
sekretarka. (…)
− Trzy – udawał, że się zastanawia. – Znakomicie.
Niewiele, ale o to chodziło. Termin trzech dni na złożenie propozycji
od momentu ogłoszenia konsultacji służył właśnie temu, aby Van Buren nie miał
zbyt wiele do roboty, a Reszta Populacji sposobności do przemyśleń, że jednak i
oni mogą mieć wpływ na zorganizowanie otoczenia i nadanie mu nowy wizerunku. To
z kolei ryzykownie przypominałoby ludzi dawnego świata. Od kształtowania
przestrzeni byli Doskonali. Assen założył, że każdej ofercie po-święci
maksymalnie dziesięć minut, plus przerwy, plus drugie śniadanko po zakończeniu
przeglądu w ramach regeneracji.
(…)