- Posen? – Kamienna twarz celnika rozluźniła się. Funkcjonariusz dla pewności jeszcze raz przeczytał nazwisko w paszporcie.
- Aron Posen – potwierdził spokojnie właściciel dokumentu.
- Witamy w Poznaniu panie Posen – celnik oddał dokument.
Aron ruszył przez terminal portu lotniczego ciągnąc za sobą walizkę na kółkach. Wiedział, że jego nazwisko będzie wzbudzało w tym mieście takie reakcje. Dziadek Mordechaj miał oryginalny pomysł, kiedy prawie siedemdziesiąt lat temu postawił nogę na amerykańskiej ziemi. Z jakichś powodów chciał zachować pamięć dla miasta swojej młodości. (...)
Dalszy ciąg opowiadania w strefie autora wydawnictwa e-bookoowo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz