Przed windą spotkała trzech funkcjonariuszy SNRP. Zamiast: „Dzień dobry”,
usłyszała: „Pani z nami pozwoli i proszę nie zadawać pytań, wszystkiego dowie
się pani na posterunku”. Na posterunku czekał już sędzia delegacyjny.
− Otrzymaliśmy obywatelskie zawiadomienie na pani temat – zakomunikowało
jego posępne oblicze spoglądające zza sędziowskiego stołu na podwyższeniu. W
dole przy pulpicie oskarżonych stała sobie mała, drobna Florencja.
Sędziowie delegacyjni zazwyczaj mieli posępne oblicza. Niewykluczone, że
było to główne kryterium ich doboru. Sądy miejskie wysyłały ich na posterunki
SNRP lub SOPD zawsze, gdy trzeba było przeprowadzić natychmiastowy,
błyskawiczny proces. Zazwyczaj dotyczyło to drobnych lub średnich wykroczeń
przeciw Doskonałemu Porządkowi, gdy wina delikwentów nie budziła wątpliwości.
Jak wszyscy sędziowie delegacyjni ubrany był w czarny surdut z żółtymi rękawami
oraz coś w rodzaju czarnego melonika z żółtym otokiem, bez ronda. Żółta
bransoleta identyfikowała go jako WPołowieDoskonałego. Florencji skojarzył się
natychmiast z wielką, nadętą pszczołą, co wywołało w niej taką wesołość, że
zagryzła wargi, aby nie parsknąć śmiechem i nie obrazić godności sądu. Sędzia
szybko rozwiał jej ochotę do żartów.
− Vaduz Polder, prezes Stowarzyszenia na rzecz Zachowania Odrębności
Natury Ludzkiej nagrał rozmowę z tobą i przesłał ze swojego Łącznika – ciągnął
sędzia. – W rozmowie uczestniczyły jeszcze dwie osoby, ale to ty byłaś
najbardziej aktywna.
Polder okazał się więc nie tylko strachliwym człowieczkiem bez jaj, ale
przede wszystkim strachliwym donosicielem bez jaj.
− Falun nie wie, z kim współpracuje – zaniepokoiła się Florencja.
− Z twoich wypowiedzi otrzymaliśmy obraz osoby niedoceniającej osiągnięć
Ery Doskonałości – kontynuował przedstawiciel Doskonałej Władzy Sądowniczej. –
Ujawniłaś swoje skrywane dotąd tendencje do lekceważenia zaleceń Doskonałych,
co w przyszłości może przerodzić się w ignorowanie, a nawet sabotowanie tychże
zaleceń. Pierwsze symptomy takiego niebezpieczeństwa ujawniły się już podczas
przekazanej nam rozmowy. Namawiałaś prezesa organizacji działającej zgodnie z
Prawem dla ludzi ustanowionym przez Doskonałych do działań niezgodnych z tym
Prawem.
− Nieprawda! – Niewytrzymała Florencja. – Niczego takiego nie mówiłam.
− Milczeć! – Krzyknął sędzia. – Nie udzieliłem głosu! I nie udzielę. To
jest odczytanie decyzji Sądu. – Odchrząknął i czytał dalej: – Już wcześniej
prowadziłaś wspólnie z innymi osobami spotkania dyskusyjne, podczas których
pa-dały opinie, że Reszta Populacji powinna mieć większy wpływ na życie publiczne
oraz że trzeba na nowo przeanalizować osiągnięcia dawnego świata, bo być może
niektóre z nich dadzą się zastosować w Erze Doskonałości. Te niedorzeczne
mrzonki nie spotkały się z żadnym odporem ze strony organizatorów spotkań. Ty
również milczałaś, a nawet przytakiwałaś.
Florencji nigdy do głowy nie przyszło, aby na spotkaniach klubu dyskusyjnego
napadać na kogokolwiek za głoszone opinie. Każdy mógł przyjść i po-wiedzieć, co
myśli. Na tym to polegała formuła i dlatego cieszyła się popularnością.
Najwyraźniej pojawiły się również wtyki SNRP. Wstęp był wolny i nieograniczony,
a Florencja nie sprawdzała niczyjej tożsamości.
− Zaoferowałaś Vaduzowi Polderowi gotowość do zaktywizowania organizacji
i zwiększenia rozmachu jej działania – przynudzał sędzia. – Można sobie
wyobrazić, jakie przybrałoby to formy. Zetknięcie się waszych niepoważnych
pomysłów ze zinstytucjonalizowaną strukturą stałoby się niebezpieczne dla
Doskonałego Porządku. Oczywiście nic nie jest w stanie obalić Doskonałego
Porządku, ale moglibyście zatruć umysły innych ludzi z Reszty Populacji.
Dla-tego właściwie postąpił obywatel Polder, informując nas o całej sprawie.
Zważywszy na twój młody wiek i niską świadomość obywatelską, której wynikiem są
owe rodzące się poglądy, wydam litościwy wyrok. Skazuję cię Florencjo Conti z
Reszty Populacji na półroczny pobyt w Ośrodku Uspołecznienia, w miejscu, które
pozostanie ci nie znane. Będziesz wykonywała tam prace na rzecz ogółu społeczności.
Poznasz również namiastkę pracy dawnego świata, co da ci porównanie z życiem w
Erze Doskonałości i mniemam, że wypędzi z twojej głowy niewłaściwe zamiary. Do
ośrodka zostaniesz przewieziona jeszcze dziś w nocy. Proces ogłaszam za
zakończony.
Z sali trafiła z powrotem do celi, oczekując, aż wywiozą ja w nieznanym
kierunku i ulokują w obozie, po którym nie spodziewała się niczego dobrego.
Martwiła się, jak przetrwa tam pół roku, będąc poniżaną jako najgorsza ludzka
grupa, wysłuchując dennych pogadanek, ideologicznego jadu i wykonując
niewolniczą pracę.
Zamknęła oczy i dotknęła Ametystu. To zawsze ją uspokajało.
(...)
"Dwunasta warstwa" e-bookowo 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz