– Nie wnikam w to, co mogło być praprzyczyną kolizji naszych światów,
bo pewnie nigdy się tego nie dowiemy – analizował głośno.
– Jest pewna hipoteza – Fea nie zostawiła zagadnienia całkowicie bez
odpowiedzi. – Nasze światy uczestniczyły w karambolu wielu równoległych
wszechświatów, spowodowanym silnym wyładowaniem w jednym z nich. Innymi słowy, w
którymś z wszechświatów doszło do Wielkiego Wybuchu, który naruszył równowagę w
przestrzeni między wymiarami.
– Wielki Wybuch? Tak jak kiedyś u nas – zamyślił się Jonasz.
– Czy wtedy też inne światy dostały rykoszetem?– Kto wie? W każdym razie
to jedynie ostrożna hipoteza, zakładająca istnienie wielu, może nawet
nieskończonej liczby wszechświatów.
– No dobrze – Jonasz pochylił się w jej kierunku. – Wszechświaty, w
których istnieje Kemen i Ziemia zetknęły się. Powstały warunki do wygenerowania
Przesmyku. Dlaczego powstał bezpośrednio na styku planet, a nie gdzieś w
przestrzeni kosmicznej? Przecież w naszych wszechświatach jesteśmy zaledwie
ziarenkiem. – Zadajesz pytania bardziej dla filozofów niż naukowców –
westchnęła Fea. – To mogło być zdarzenie losowe lub…
– Lub?
– Efekt eksperymentów naszego Leonarda. Przesmyk powstał tam, gdzie
skoncentrował się silny strumień olos – meldo – z twarzy Fei jasno wynikało, że
tę drugą ewentualność traktuje jako mocno naciąganą.
Jonasz nie wykluczył, że eksperymenty mogły mieć jakiś wpływ, trudny do
oszacowania. Nadal jednak nie pojmował, czym właściwie jest Przesmyk.
– Czy to właśnie most Einsteina – Rosena?
– Most zakładał raczej szybkie połączenie odległych rejonów kosmosu,
chociaż twórcy koncepcji nie wykluczali, że za pomocą mostu można też dotrzeć
do zupełnie innych wymiarów – przypomniała Fea. – Tak czy owak, trzydzieści lat
po teorii Einsteina i Rosena inni naukowcy wysunęli tezę, że nawet jeśli
istnieją tego rodzaju połączenia, nic nie jest w stanie się przez nie
przedostać. Nawet światło.
– Wheeler i Fuller – potwierdził Jonasz. – Most pochłonąłby każdą
materię, zanim ta zdążyłaby się wydostać.
– Opierali się cały czas na pierwotnej koncepcji mostu Einsteina –
Rosena. A gdyby go zmodyfikować?
– Tunel Thornea – Morrisa – domyślił się.
Była to teoria tunelu czasoprzestrzennego, postulowana pod koniec lat
80. XX wieku, powstała w oparciu o most Einsteina – Rosena. Zakładała jednak,
że istnieje możliwość przesłania przez most czy raczej tunel energii i materii
w taki sposób, aby podczas transmisji tunel nie zapadł się w sobie i nie
uwięził materii. Tym, co miało stabilizować i podtrzymywać most, okazała się egzotyczna
materia, posiadająca ujemną masę.
– Podejrzewali, że coś takiego istnieje. Byli blisko rozwikłania zagadki
– oznajmiła Fea.
– Olos – meldo to egzotyczna materia – Jonasz poczuł, jak miękną mu
nogi.
– Prawie nas mieli – stwierdziła na poważnie Fea. – Einsten i Rosen
zaproponowali Drugiemu Światu istnienie czegoś takiego jak Przesmyk, ale nie
opracowali modelu utrzymania go w stanie funkcjonalności, tak aby można było
bezpiecznie podróżować. Pół wieku później Thorne i Morris doszli do wniosku, że
istnieje składnik, który pozwoli na bezpieczne przejście przez tunel. Nie zdołali
jedynie owego składnika odnaleźć, ale i tak w Kemen spowodowało to straszliwą trwogę.
– Wśród ekspansjonistów.
– Nie tylko. Wszyscy obawiali się, co będzie, jeśli Drudzy w końcu
odkryją Przesmyk i przejdą na drugą stronę. Nowa sytuacja przyczyniła się do
zawarcia pokoju między ekspansami, a izolami i wspólnym kontrolowaniu
Przesmyku.
– Thorne i Morris powinni dostać Nobla… pokojowego – Jonasz tylko
trochę zażartował.
– Niestety, pokój nie przetrwał zbyt długo – przypomniała Fea. –
Później odkryłeś lemniskaty i zrobiłeś kolejny mały krok dla ludzkości.
– I na tym koniec – uśmiechnął się w zadumie.
– Wcale nie – szybko zaprotestowała Fea. – Zrobiłeś jeszcze jeden krok.
Dla obu ludzkości. Wiem, że to brzmi patetycznie i wazeliniarsko, ale tak to
wygląda.
– Przyjmijmy, że wspólnie uczyniliśmy ten krok – chciał mieć chociaż w
tym przypadku ostatnie zdanie i zmienił temat.
– Na Ziemi panuje przekonanie, że jeśli istnieje gdzieś jeszcze
inteligentne życie, wszystko jedno w naszym, czy innym wszechświecie, to wygląda
zupełnie inaczej, jest oparte na innych procesach fizycznych i chemicznych.
Zakładamy, że inne istoty mogą nie przypominać nas pod żadnym względem, ponieważ
zupełnie czym innym oddychają i odżywiają się. Są zbudowane z innych pierwiastków,
być może całkowicie nieznanych. Tymczasem my i wy należymy do tego samego gatunku.
Poza poziomem rozwoju technologicznego nic nas nie różni. Mamy podobne
skłonności i namiętności. Toczymy wojny, kochamy się. Być może w jeszcze innych
wymiarach wszystko wygląda inaczej.
– Niekoniecznie – zieleń źrenic Fei zaiskrzyła. – Jeśli wszystkie
wszechświaty stanowią jeden wielki multi wszechświat, to każdy nowy wymiar wyrasta
z już istniejącego, który z kolei powstał z jeszcze wcześniejszego, a wszystkie
mają wspólnego przodka zwanego prawszechświatem lub wszechświatem pierwotnym, to
oznacza wspólne pochodzenie, które określa kształt i charakter wszystkiego, co
znajduje się w każdym z wszechświatów, włączając w to planety i formy życia.
Pochodząc od tego samego wszechświata prarodzica, jesteśmy podobni jak
rodzeństwo.
– Ta teoria wyjaśnia dodatkowo, dlaczego Wielki Wybuch w jednym z
wszechświatów spowodował takie perturbacje w naszych – zgodził się Jonasz. –
Jesteśmy jak gałęzie drzewa. Wyrastamy z jednego pnia. Na przykład Wielki
Wybuch, z którego powstał mój wszechświat, mógł być właśnie takim pączkowaniem
z innego wszechświata. Kto wie, czy nie z Kemen. Jesteście przecież bardzie
zaawansowani.
– Rozwój technologiczny nie ma w tym przypadku nic do rzeczy – oceniła
Fea. – Równie dobrze Kemen mogło zakwitnąć z twojego uniwersum.
(..)