niedziela, 27 grudnia 2020

Za Posen

 Tak już mam, że często idę pod prąd. Zatem w rocznicę Powstania Wielkopolskiego moja historia alternatywna, czyli co by było gdyby po świętach Paderewski nie przyjechał do Poznania (i dlaczego nie mógł wjechać).

wrzesień 1921
Karl Vogel usiadł przy zamówionym stoliku na tarasie kawiarni Kaffeehaus Hohenzollern. Miał stąd widok na cały Wilhelmsplatz. Nie zdążył nawet rozłożyć zakupionego przed chwilą egzemplarza „Posener Tageblatt”, kiedy pojawił się porucznik Franz Krüger. Jak zawsze w cywilu, jak przystało na funkcjonariusza służb specjalnych. Obaj pracowali dla tej instytucji, z tą różnica, że Vogel doraźnie i nieoficjalnie. Po życzliwym, choć jak zawsze zdystansowanym przywitaniu, zamówili po kieliszku konaku.
- Pańskie zdrowie doktorze - Krüger wzniósł toast.
- Jako lekarz potwierdzam, że zdrowie jest najważniejsze – uśmiechnął się Vogel.
Porucznik zlustrował wzrokiem Wilhelmsplatz.
- Ostatni raz spotkaliśmy się tutaj pamiętnego grudniowego wieczoru – przypomniał. - Na dwa dni przed Wigilią. Sądziłem, że chce mi pan po prostu złożyć świąteczne życzenia.
- Nigdy nie zapomnę tego spotkania – zamyślił się Vogel.
22 grudnia 1918 roku nie siedzieli w kawiarni. Wolnym krokiem przemierzali plac. Podczas tego spaceru Vogel nie złożył Krügerowi życzeń świątecznych, lecz pewną propozycję.
grudzień 1918
- Jak to? Zamknąć wszystko? - Zdziwił się wówczas kapitan.
- Całe miasto. Sklepy, hotele, dworzec – wyjaśniał spokojnie Vogel. - Wprowadzić zakaz przemieszczania się od wieczora do rana, zakaz zgromadzeń. Zaraz po Bożym Narodzeniu. Wtedy ma przyjechać Paderewski.
- Wiemy, że ten Paderewski to problem. Sądzi pan, że takie zablokowanie powstrzyma jego przyjazd? To właśnie może wywołać zamieszki ze strony Polaków.
- Trzeba to odpowiednio uzasadnić. Jak pan wie swoje żniwo zbiera nie tylko wojna i rewolty, ale też hiszpanka. Jeśli ogłosimy wybuch ognisk wokół granic Provinz Posen, łatwiej będzie nam uzasadnić wprowadzenie blokady na granicach i we wszystkich miastach prowincji – Vogel przeszedł od razu do wyjaśnień. - Mogę dla pana przygotować uzasadnienie od strony medycznej.
- Poważne przedsięwzięcie – westchnął Krüger. - Musiałbym jeszcze dziś skontaktować się z Berlinem, a czasu mało.
Mimo to skontaktował się zaraz po spacerze i jeszcze tego samego wieczoru otrzymał odpowiedź. Następnego dnia do wiadomości publicznej podane zostały komunikaty. Od 26 grudnia 1918 roku do 15 stycznia 1919 roku zamknięto granice Provinz Posen, wstrzymano ruch kolejowy i drogowy, zamknięto hotele, dworce, kina, teatry, kawiarnie, restauracje, kluby oraz inne miejsca spotkań. Wszystko po to, aby uchronić mieszkańców prowincji przed groźną zarazą.
wrzesień 1921
- Paderewski nie przyjechał, w mieście panował spokój, zarządzeniom podporządkowali się i Niemcy, i Polacy – wspomniał Krüger.
- W tym czasie nie próżnował pan – przypomniał Vogel.
- Tak. Oni planowali powstanie. Nie wiadomo dokładnie, czy miało ono wybuchnąć podczas wizyty Paderewskiego, czy później. Faktem jest jednak, że dzięki zamknięciu i skierowaniu uwagi na ochronę przed hiszpanką, udało nam się nieco stłumić te rewolucyjne nastroje, a nasze służby zajęły najbardziej niebezpiecznymi osobnikami. Pod pozorem stwarzania zagrożenia rozprzestrzenienia się epidemii oczywiście – uśmiechnął się szeroko porucznik.
- Udało nam się utrzymać Provinz Posen – Vogel, który urodził się w pruskim Posen był z tego szczególnie zadowolony.
- Nie tylko. Również Pomorze i Prusy Wschodnie. No i Śląsk. A później sprawy potoczyły się jeszcze pomyślniej.
1919-1920
Nieduże i słabe państwo Polskie, pozbawione ziem zachodnich, wkrótce musiało zmierzyć się z najazdem bolszewickiej Rosji. Po zdobyciu Warszawy przez Tuchaczewskiego, nad Europą zawisło widmo bolszewickiej nawałnicy. Wtedy Niemcy zdecydowały wkroczyć od zachodu zdobywając Kalisz i Konin. Bolszewików pobili pod Łodzią, później ruszyli dalej zdobywając Warszawę i wypierali Rosjan za Bug. W zwycięskich walkach ważną rolę odegrały pułki z Provinz Posen. Nie obawiano się o lojalność walczących w ich szeregach Polaków. Ich niepodległościowy entuzjazm wypalił się, kiedy śledzili jaki los spotkał niepodległą, na krótko, Polskę. Rząd Niemiec zdecydował też o wsparciu niepodległościowych dążeń Ukrainy, wysyłał broń, medykamenty i żywność. Dzięki temu zyskano na wschodzie sojusznicze państwo, które granicami objęło również tereny Białorusi tworząc bufor między Niemcami a Rosja Radziecką. Nieprzychylne dotąd Niemcom zachodnie mocarstwa, teraz uznały ich za głównego obrońcę przed widmem komunizmu. Zrezygnowano więc z roszczeń i ukarania Niemiec za Wielką Wojnę.
wrzesień 1921
- Dzięki pańskiemu pomysłowi udało nam się wygrać przegraną wojnę – porucznik po raz kolejny wzniósł toast.
- Bez przesady – Vogel nigdy nie czuł się dobrze w roli bohatera.
- Nigdy nie chciał pan ujawnić swojego udziału w całym planie.
- Chciałem po prostu spokojnie żyć w Posen. Udało się.
- Właśnie. Posen. - Krüger wskazał na leżącą na stoliku gazetę. Tytuł na pierwszej stronie informował o nagłej i przedwczesnej śmierci nadburmistrza. - Miasto straciło gospodarza.
- Tak, szokująca wiadomość.
- Jutrzejszy „Posener Tageblatt” także przyniesie sensacyjną wiadomość, ale spokojnie tym razem nikt znany nie umrze. Otóż 29 września z wizytą do Posen przyjedzie prezydent – kapitan ściszył głos.
- Prezydent Ebert? - wyrwało się Karlowi, na szczęście ich stolik stał w pewnej odległości od innych, a słowa zagłuszył kawiarniany gwar.
- Myślę, że Posen zasłużył na to. Było by dobrze, gdyby prezydenta mógł powitać gospodarz miasta. Mamy dwa tygodnie na wybór. Niewiele czasu, ale z uwagi na wizytę głowy państwa z pewnością uda się zmobilizować radę miejską. Nie mam wątpliwości, że odpowiednio zarekomendowana kandydatura zyska poparcie. Pan się tutaj urodził, wychował, jest pan szanowanym lekarzem, lojalnym Niemcem, a jednocześnie osobą, która nigdy nie była postrzegana jako wrogo nastawiona do Polaków. Oni zresztą pogodzili się z powojennym porządkiem. O pańskim pomyśle z zamknięciem nikt poza mną nie wie. Zatem zarówno niemieccy jak i polscy radni powinni na pana zagłosować.
- Pan chyba żartuje? - Vogel pociągnął spory łyk koniaku.
- Pan wie, że ja nigdy nie żartuję.
- Nie wiem, czy mam kompetencje...
- Ależ oczywiście, że pan ma. Może pan też liczyć na nasze wsparcie. Spotkanie z prezydentem, które odbije się szerokim echem w całych Niemczech z pewnością panu pomoże.
Vogel bębnił palcami po stole.
- Mam jeden warunek.
- Nie obiecuję, że go spełnię, ale słucham.
- Niezależnie jakiej narodowości będzie nadburmistrz, musi sobie ułożyć relacje i z Niemcami, i z Polakami, żeby dobrze zarządzać miastem. Próbował robić to Wilms, próbował Drwęski - zaciął się Vogel, nazwisko było trudne do wymówienia nawet przez Polaków. - Z różnym skutkiem, ale próbowali.
- Proszę przejść do sedna - Krüger zaczął się niecierpliwić.
- Chcę, aby moim zastępcą został Polak.
- Ma pan kogoś konkretnego na myśli?
- Nazywa się Ratajski. Znam go jeszcze sprzed wojny. Przedsiębiorczy, dobry organizator, zna miasto. Przyda się. I uspokoi Polaków.
- To się da zrobić - pokiwał głową Krüger. - Wie pan, co jest największą zaletą tego Ratajskiego?
- Tak?
- Jego nazwisko. Bardzo łatwo je wymówić - zaśmiał się Krüger i wzniósł w górę kieliszek. - A zatem wypijmy za Posen.
Po chwili wahania Vogel podniósł kieliszek z resztką koniaku.
- Za Posen.