Chciał tylko uwiecznić na własność wizytę człowieka, którego szanował i popierał. Dlatego zabrał ze sobą do pracy kamerę Bell & Howell 8mm. Prawdziwe cudo pozwalające filmować w kolorze. Kwadrans po dwunastej wyszedł ze swojego biura niezwykle podekscytowany. Nie tylko on. Tego listopadowego dnia całe miasto żyło jednym wydarzeniem. Ustawił się w wybranym przez siebie miejscu, żeby mieć jak najlepszy widok. Spodziewał się, że film, który nagra chętnie obejrzy rodzina i znajomi z pracy. Nie przypuszczał, bo niby skąd, że nagranie zyska znacznie większą popularność i to przez następne dziesiątki lat, a on syn żydowskich emigrantów z Ukrainy, przejdzie do historii.